Soren Sulfur Soren Sulfur
304
BLOG

Polskość jako poszukiwanie?

Soren Sulfur Soren Sulfur Kultura Obserwuj notkę 2

Na zmianę wyrzekamy się swojej tożsamości i hołubimy jej przeszłe kształty. W "Do rzeczy" nr 24/024 Bronisław Wildstein podsumowuje: Polskość to los, tradycja republikańska i wolnościowa, to to, co z przeszłości wybieramy sobie za wzór. Z kolei Rafał Ziemkiewicz w tym samym numerze mówi o kompleksie "post-polskim", czyli traumie po-kolonizacyjnej - znana i często powtarzana jego teza. Obydwóch panów, jak i całą prawicę, łączy jednak założenie, iż jakaś Polskość jako stałość, która przetrwała zawieruchy historii, istnieje i trwa w nas. Rafał Ziemkiewicz zauważa, że trwa tylko w mniejszości, reszta to nie naród, ale żywioł polski, bez poczucia wspólnoty - te zostało zniszczone latami komunizmu. I że dopiero z tych resztek, tego archipelagu polskości, należy ulepić siłę upodmiotowiającą żywioł w naród. Założeniem jednak jest, że istnieje coś takiego jak jakaś Polskość do której można się odwołać. A co, jeśli to nieprawda? Czy inaczej: a co, jeśli częścią polskiego losu jest brak narodowej stałości?

Przyjrzyjmy się innym europejskim narodowościom. Francja czy Wlk.Brytania zachowały niepodległość i nigdy nie doświadczyły zagrożenia utraty tożsamości. Przeżywały różne momenty szokowe, jak wojny czy rewolucje, lecz były to krótkie epizody które dodawały swoje piętno do już zaistniałej historii tożsamości. Nigdy nie było tak, by tożsamość ta została zniszczona, przemielona tak, jak tożsamość polska. Inne narodowości, które doświadczyły braku niepodległości przez dłuższy okres czasu tylko pozornie są podobne. W istocie bowiem albo nigdy wcześniej niepodległe nie były (Białoruś, Ukraina) i w związku z tym tożsamość swoją wyciągają z innych źródeł, albo mimo utraty niezawisłości nie dane było przeżyć im podobnej drogi. Historia drugiej wojny światowej i komunizmu jest tu wielkim wyrównującym czynnikiem, jednak to przemielenie jest doświadczeniem unikalnym, pierwszym swego rodzaju. Tymczasem Polska tak przemielana była kilkukrotnie. Została przemielona jako rosyjski protektorat, jako państwo poddane rozbiorom, potem jako część mocarstw zaborowych, potem jako ofiara po-powstańcza i wreszcie dopiero wtedy, z tych doświadczeń wyrosła najnowsza wersja polskiej tożsamości, której dane było dwudziestolecie międzywojenne. W tym czasie dwóch stuleci polskość jako taka nie istniała, istniały zaś jej wersje i wcielenia, kolejne próby i przekształcenia. Każda porażka zmuszała bowiem do przemyślenia siebie i szukania nowej drogi. Co zaś nowa droga została zbudowana, los ją Polakom zabierał i powracaliśmy do punktu wyjścia.

To, co mogła wytworzyć polskość przedwojenna pozostało jednak niezrealizowaną możliwością, potencjałem. Tak jak zaborcy dokonali można by powiedzieć eutanazji na zniedołężniałej I Rzeczpospolitej, tak socjalistyczne totalitaryzmy XX wieku na odrodzonej Polsce i polskości dokonały aborcji.

Wyobrazić sobie ten potencjał jako zrealizowany jest trudno, bo trudno mówić o czymś, co nie zaistniało. Mamy jednak możliwości porównania dynamizmu dwudziestolecia i rozmachu ówczesnych elit z tym, co widzimy obecnie. Dzisiejsza Polska, w nieporównanie wygodniejszej sytuacji nie potrafi nawet wysłać karetki na czas do potrzebującego.

Elastyczność-to słowo istotne. Bo jeśli spojrzymy na losy polskie, to dojrzymy iż w przeciwieństwie do innych narodów Polacy nieustannie musieli wynajdywać się na nowo. Musieli cały czas poszukiwać tego, co łączy i tego, co wspólne, a gdy tego nie znajdywali wytwarzali taką więź sami z siebie, na przekór i wbrew. Poczucie wspólnoty losu przekuwane było na tożsamość, a ta tożsamość zmieniała się z każdym powstaniem, wojną, klęską i niepowodzeniem. To prawda, iż duża część obecnego wstrętu do polskości, urzędowego odrzucania tego, co nasze na rzecz tego, co "europejskie" to syndrom post-kolonizacyjny. Ale też jest to pozostałość po czymś trwalszym i co wbiło się w pamięć narodu-pozostałość po poszukiwaniu polskości. Polacy jak nikt zdaje się doświadczyli nieustannych przemian swej tożsamości. 300 lat poszukiwania formuły na siebie mogło zostawić piętno.

Nie można jednak powiedzieć, że wobec tego tożsamości polskiej nie ma jako tożsamości narodowej - bo nie byłoby to prawdą. Tylko, że tożsamość ta jest naznaczona niepewnością samej siebie. W naturalny sposób kolejne niepowodzenia i wymuszone przekształcenia tożsamości muszą rodzić zwątpienie i zagubienie tym łatwiej widoczne im bardziej bezradne wobec teraźniejszości są elity. Obecnie zaś stan naszej tożsamości to w dużej mierze dzieło przypadku, nie zaś świadomego wyboru. Naród zaś świadomie wybiera te przymioty z swej przeszłości które chce kultywować. Na nas zaś spada wszystko jak leci, nie poczuwamy się jeszcze do poczynienia takiego wyboru. Takiego, jakiego dokonywali wielokrotnie nasi przodkowie w minionych trzech stuleciach, dokonując rozrachunku narodowego sumienia nie raz, ucząc się na błędach. Jesteśmy w  nieustannym poszukiwaniu polskości. W poszukiwaniu stałości. To, co przez te wieki nas zespoliło to nie tylko powszechnie wymieniane przymioty jak język, historia, wolność republikańska, sarmatyzm, ale również - zupełnie pomijane - właśnie to doświadczenie braku stabilności, szukanie siebie oraz wymuszona elastyczność.

Jest to częścią naszej natury, jak mi się zdaje. Ciągłe wynajdywanie polskości na nowo pozwala nam szybciej i lepiej dopasować się do warunków - pokazała to II Rzeczpospolita, wyprzedzając swoją epokę wieloma rozwiązaniami (np. równouprawnieniem kobiet). Pośrednio pokazał to Izrael, w jakimś sensie spadkobierca ułamków tamtej polskości - założony w dużej mierze przez polskich Żydów. Nie musimy przeżywać katharsis jak inne narodowości, jakiegoś samobiczowania za błędy przeszłości, nie musimy walczyć z kompleksami post-imperialnymi, nie musimy wreszcie borykać się z kolejnymi spuściznami pokoleniowymi. Bo ich nie mamy. Możemy za to zerknąć w przeszłość i wybrać to, co chcemy. Znaleźć formułę na siebie.

Problem w tym, że tego nie robimy. Czy raczej: że robi to ktoś za nas. Trzecia Rzeczpospolita to państwo wbite w struktury międzynarodowe z pozycji słabszego, a wiec podległego. Obecną świadomość Polaków kształtują korporacje, media, kultura popularno-rozrywkowa, banki, pozostające pod dominującym wpływem kapitału obcego. To one narzucają kolejne rozwiązania które modelują nam życie, wzorce organizacji ludzkiego kapitału płyną z zewnątrz. Jesteśmy wobec nich bezbronni, bo w przeciwieństwie do tożsamości z Zachodu nie dysponujemy mechanizmem wybierającym z tej papki to, co nam pasuje, a sami nie jesteśmy jej źródłem w przeciwieństwie do naszych bogatszych sąsiadów. Komunizm zniszczył nasz system odpornościowy. I w tym jest prawdziwe niebezpieczeństwo - że potencjał wytworzenia kolejnej wersji polskości zostanie zaprzepaszczony, ponieważ prędzej rozbiją nas bezosobowe siły antyglobalistycznego świata.

Istnieją dwa sposoby by się przed tym obronić. Można zastosować coś na kształt antybiotyku, który wykorzeni zarówno obecne naleciałości jak i przeszłe ślady zakażeń. Większość prawicy właśnie tego pragnie. Może się jednak okazać, że na to za późno. Nadto należy pamiętać, że antybiotyk nie wybiera - zabija zarówno to, co złe jak i to, co dobre. Jego użycie wyzerowałoby sytuację, pozbyłoby się bowiem również rodników nowej tożsamości, opierając się zaś na korzeniu który najprawdopodobniej już usechł. Polskości przedwojennej bowiem już właściwie nie ma i nigdy już nie będzie.

Drugą możliwością jest zablokować drogi infekcji. Nie polegałoby to na izolacji i odcięciu się od świata. Wręcz przeciwnie. Sztuczka polegałaby bowiem na tym, iż zwiększono by zakres wolności indywidualnej i zbiorowej. Drogą infekcji bowiem jest władza. Władza państwowa, urzędowa, biurokratyczna, korporacyjna, hierarchiczna, kapitałowa, gospodarcza, naukowa. Te struktury, które nad nami wiszą i które są nam obce mają na nas wpływ właśnie poprzez władzę. Jeśli ją ograniczyć, zmniejszy się jej znaczenie a zwiększą się możliwości walki i konkurencji, a więc wytwarzania  tożsamości i wspólnoty interesów. To droga wzmocnienia własnego układu odpornościowego.

Tylko w ten sposób uda się powtórzyć ten sam cud, który jest udziałem naszej pamięci historycznej-cud poszukiwania i wynajdywania siebie samych na nowo.

 


Sulfur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura