Soren Sulfur Soren Sulfur
2106
BLOG

Czy religijność sprzyja bogaceniu się?

Soren Sulfur Soren Sulfur Polityka Obserwuj notkę 29

Znany harwardzki historyk, Niall Ferguson, w swej książce „Cywilizacja. Zachód i reszta świata” podjął się próby odpowiedzi na pytanie, jak to się stało, że przez 500 lat (począwszy od ok. 1500 r.), cywilizacja zachodnia zdominowała świat. Udało się jej to osiągnąć, choć cywilizacja chińska czy arabska jeszcze w średniowieczu stały na wyższym poziomie rozwoju (w najlepszym wypadku można mówić o porównywalnym poziomie).

Ferguson wskazuje na 6 przyczyn („zabójcze aplikacje”), które to sprawiły, porównując przy tym dwa wybrane, przeciwstawne pod danym względem kraje:

  1. Istnienie rywalizacji (kraje nowożytnej Europy vs Chiny);

  2. Stosunek do nauki (Wielka Brytania, Prusy vs Imperium Osmańskie);

  3. Prawo własności i rządy przedstawicielskie (brytyjskie kolonie w Ameryce Północnej vs hiszpańskie kolonie w Ameryce Łacińskiej);

  4. Nowoczesna medycyna (kolonie w Afryce);

  5. Społeczeństwo konsumpcyjne (USA vs ZSRR);

  6. Etyka pracy (kraje katolickie: Austria, Francja, Hiszpania, Portugalia, Włochy vs kraje protestanckie: Anglia, Holandia, Prusy, Saksona, Szkocja).

Religia miała bezpośrednie przełożenie na drugą i szóstą „aplikację”.

„Aplikacja” druga, tj. stosunku do nauki, została ukazana na przykładzie Imperium Osmańskiego i dominującego w nim Islamu. Początkowo cywilizacja arabska stała na wyższym poziomie technologicznym niż cywilizacja zachodnia. To u niej powstał pierwszy na świecie szpital, (707 r. w Damaszku), uczelnia wyższa (Uniwersytet Al-Karaouine, założony w 859 r. w Fezie). Osiągała ona sukcesy w matematyce (pierwszy na świecie podręcznik algebry; z arabskiego al-dżabr - „odnowienie”), optyce, kartografii, medycynie czy filozofii („Filozofia wywodzi się od muzułmanów” R. Bacon). Z czasem jednak stosunek do nauki w cywilizacji muzułmańskiej uległ zmianie. Kluczowe pod tym względem były dwa wydarzenia, których powodem była interpretacja Koranu. Pierwszym był zakaz studiowania filozofii greckiej, który zaczął się kształtować pod koniec XI w. i wpłynął m.in. na to, że świat bezpowrotnie utracił wiele z prac Awerroesa. Drugim, o jeszcze bardziej doniosłym znaczeniu, było uznanie przez Turków osmańskim pisma ręcznego za święte: „Atrament uczonych mężów jest cenniejszy od krwi męczenników”. W konsekwencji zakazano używania wynalazku, które zrewolucjonizowało Europę Zachodnią – prasy drukarskiej (edyktem Selima I z 1515 r. pod sankcją kary śmierci).

Taki stosunek do nauki, wynikający z interpretacji zasad religijnych, spowodował opóźnienie technologiczne we wszystkich dziedzinach życia. Imperium Osmańskie w końcu przestało być konkurencyjne dla Europy Zachodniej zarówno gospodarczo, jak i też militarnie (co w wiekach nowożytnych przejawiało się w wykorzystaniu artylerii oraz w sile ognia z karabinów ręcznych).

Z punktu widzenia tematu tej notki, o wiele ciekawszy jest wątek szóstej „zabójczej aplikacji”, czyli etyki pracy. Ferguson bierze na warsztat równie znaną, co kontrowersyjną tezę Maxa Webera („Etyka protestancka a duch kapitalizmu”): o sukcesie gospodarczym państw protestanckich zadecydowała protestancka etyka. Podczas gdy w etyce katolickiej, wg Webera, ideałem świętości jest ascetyczny, ubogi i wyrzekający się świata mnich w klasztorze, tak w głównych nurtach protestantyzmu miejsce to zajmuje „bezustanna praca” i sukces, świadczący o błogosławieństwie Bożym.

Zdaniem Fergusona teza Webera w zasadzie jest słuszna, lecz upatruje innych przyczyn. Mianowicie sukces gospodarczy społeczności protestanckich, ich szybsze bogacenie się, wynikał wg niego ze stosunku do Biblii. Misjonarze protestanccy, w przeciwieństwie do misjonarzy katolickich do II Soboru Watykańskiego, kładli nacisk na alfabetyzację. Żeby bowiem dokonywać indywidualnych interpretacji tekstów biblijnych, trzeba najpierw nauczyć się czytać. Piśmienność zaś w oczywisty sposób stymuluje innowacyjność, badania naukowe i wzrost gospodarczy. Ferguson ukuł zatem termin „protestanckiej etyki słowa”.

Autor ten nadto wskazuje na kolejny czynnik, który jakkolwiek koreluje z prawie każdą religią, tak jednak z protestantyzmem w szczególności: zaufanie, otwartość wobec obcych, uczciwość, zapobiegliwość. To z kolei sprzyja rozwojowi sieci sprawnych kredytów, akumulacji kapitału i oszczędzaniu, co stymuluje gospodarkę.

Lektura Fergusona skłania ku następującym wnioskom. Religia może być czynnikiem hamującym bogactwo: jak w przypadku Islamu, który dławił innowacyjność, ale też może być czynnikiem stymulującym: jak w przypadku etyki protestanckiej i innych moralności, kładących nacisk na cnoty obywatelskie. Rodzaj religii ma zatem znaczenie. Dyskusyjny jest historyczny prymat pod tym względem protestantyzmu nad katolicyzmem, niemniej w świetle reform II Soboru Watykańskiego i tak to traci na aktualności.

Szerszego komentarza i uzupełnienia wymaga zwrócenie uwagi przez Fergusona na rynek kredytowy. W średniowieczu trzy główne religie monoteistyczne (judaizm, Islam, chrześcijaństwo) zakazywały lichwy. Jednakże Żydów nie obowiązywał ten zakaz w relacji do innowierców. Pozwoliło im to zmonopolizować początkowo rynek bankowy, zgromadzić wielkie fortuny w sposób – w ocenie ówczesnych Europejczyków – nieetyczny, co z kolei było jedną z przyczyn ich prześladowania. Chrześcijanie natomiast znaleźli inny sposób na omijanie zakazu pożyczania na procent – zamiast pożyczki (mutuum) formalnie bankierzy zawierali umowę depozytu nieprawidłowego, gdzie funkcję odsetek sprawowały kary za rzekomą zwłokę w zwrocie wierzytelności (taką umowę nazywano depositum confessatum). Przykład ten najlepiej oddaje historyczne znaczenie różnic religijnych dla bogacenia się.

Czy jednak ma to znaczenie we współczesnym świecie? Trzeba mieć na względzie, że dziś kredytodawcami są banki, które zawierają umowy, nie kierując się cnotą „zaufania” czy „otwartości na obcych”, ale zdolnością kredytową potencjalnego kredytobiorcy. Przesłanki do uzyskania zdolności kredytowej mogą być mniej lub bardziej trudne do sprostania. Wydawać by się mogło, że w świetle chwalonych przez Webera cnót, najlepsza dla gospodarki byłaby „liberalna” polityka udzielania kredytów. Tymczasem kryzys gospodarczy roku 2007 został wywołany przez zbyt łatwo dostępny i wykreowany kredyt fiducjarny – czyli taki, który z jednej strony nie jest w stanie spłacić kredytobiorca (a pomimo to, został mu udzielony), a z drugiej strony też taki, który został udzielony z fikcyjnych depozytów innych klientów, niepokrytych pieniądzem.

Kolejna istotne rozróżnienie, jakie należy poczynić, to dystynkcja pomiędzy bogaceniem się jednostki, a bogaceniem się danej społeczności. Faktem jest, że modelowa święta katolicki mniszka, wcielająca w życie ideały swej religii, nie wzbogaci się. Jednakże, po pierwsze, mniszka taka nie jest reprezentatywna dla wszystkich z osobna z całej społeczności, a po drugie, jej wpływ na bogacenie się pozostałej części społeczności jest raczej pozytywny niż negatywny. Zajmuje się ona bowiem krzewieniem i propagowaniem ideałów religijnych i obywatelskich, które dla ogółu są niewątpliwie dobre – i to są te wspomniane przez Fergusona zaufanie, uczciwość we wzajemnych relacjach. Obrazowo: dzisiejsi najbogatsi Polacy zostaną za kilka dekad zapomniani, a tych z poprzednich już nie pamiętamy – w przeciwieństwie do np. św. Faustyny Kowalskiej czy św. Jana Pawła II. Ich postacie będą formować polską kulturę oraz społecznie pożądane postawy przez następne wieki, a nawet tysiąclecia.

Oczywiście wrodzone zasoby cynizmu, które każdy w sobie z nas posiada, mogą kwestionować znaczenie moralności, kultury, wartości. Czy da się jednak zasadnie twierdzić, że liczba popełnianych przestępstw lub cywilnych deliktów, nie ma wpływ na gospodarkę?

Soren

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka