Soren Sulfur Soren Sulfur
1303
BLOG

PiS i podatki: po europejsku

Soren Sulfur Soren Sulfur Gospodarka Obserwuj notkę 20

 

To już chyba praktycznie przesądzone: czeka nas platformerski horror podatkowy zadany ręką PiS. To, co Kopacz rzuciła w kampanii i przez co została zamilczana na śmierć, teraz PiS zamierza wprowadzić. Nie jest to dobra wiadomość dla Polski.

PiS obiecywał w kampanii podniesienie kwoty wolnej - ale w obliczu realiów fiskalnych realizację obietnicy odłożył. Zdał sobie natomiast sprawę, że aby gospodarka wreszcie ruszyła, należy rozwiązać węzeł gordyjski podatków, dochodów budżetu, klina podatkowego, kosztów pracy i bezrobocia oraz szarej strefy. To „matka wszystkich klęsk” naszego kraju, odpowiedzialna za urodzenie dzieci: Niskich Płac, Kryzysu Demograficznego, Nieuczciwości, Niepewności Pracy, Bezrobocia, Rynku Pracodawcy, Emigracji.

PiS nie miał jednak w ogóle pomysłu, co z tym fantem zrobić. Podczas gdy w innych kwestiach bardzo szybko przeszedł „do ataku” , to w kwestii podatków… po prostu użył pomysłu PO z kampanii wyborczej. Tak, tego samego który został wyśmiany gdy wyskoczyła z nim Kopacz, plotąc androny jaka to „podatkowa rewolucja” nas dzięki PO czeka. Dokładnie takie same androny plecie teraz premier Szydło w tygodniku W Sieci, zaręczając że „czeka nas podatkowa rewolucja”. Na czym ma ona polegać? Na niczym. Na stracie czasu i atłasu. Zamiast płacić podatek PIT, a potem składki na zusy musy i świstusy, będziemy płacić „podatek jednolity”. Pod tym pojęciem kryje się, mówiąc internetowo, „totalna masakra” czyli progresywny podatek dochodowy, o którym przed wyborami przebąkiwał nieco PiS, w tym Kaczyński. Jedni zapłacą tak, inni śmak, czasem wyjdzie tak a czasami inaczej. Jedni będą zwolnieni - bo czemu nie, w końcu są innymi obywatelami od reszty, inni zapłacą nie dwa, nie trzy a pięć razy więcej - bo tak, i tym podobny horror, z którego z takim trudem wychodziliśmy przez dekady. PiS chce nam to z powrotem zafundować, plotąc trzy po trzy jak wcześniej PO, że to „nowoczesne”. Takie nowoczesne, że OECD od lat każe odejść od PIT i CIT jako podatków przestarzałych, drogich, nieefektywnych i marnotrawiących zasoby - na rzecz VAT i akcyzy. Jest to tym bardziej rozczarowujące, że gdy PiS ostatnim razem był u władzy dekadę temu to pomógł z progresją właściwie skończyć, dopinając reformy Hausnera, Belki i zmierzając w stronę likwidacji PIT.

Wydawało się jeszcze niedawno, że ten pomysł zostanie wyrzucony do kosza, bo PiS zaczęło być „orane” że zżyna głupie pomysły od PO. W efekcie mogliśmy przeczytać iż: „Są także obawy, że gdyby PiS wyszedł z koncepcją takiego podatku, to byłby oskarżany o przejęcie pomysłu PO." 

Dlatego, jak się zdaje, były wypuszczane balony próbne takie jak ten wywiad. Co tam znajdziemy? Pomysł podatku od funduszu płac (suma wszystkich płac w firmie bez rozróżnienia na podstawie jakiej umowy jest opodatkowana, nie każda z osobna, stawka jest jedna-25%), oraz podatku obrotowego 1 % od wszystkich firm zamiast CIT, plus wskazanie że do likwidacji powinien również pójść PIT.

Każdy, kto orientuje się w debacie o podatkach w Polsce natychmiast rozpozna w tym elementy planu podatkowego Centrum Adama Smitha. Jego pełen kształt wyglądał następująco: wszystkie podatki do kosza, zaczynamy liczenie od nowa. Budżet musi się spiąć, podatki mają być proste, klin jak najniższy, minimum biurokracji, państwo jest finansowane przez podmioty gospodarcze, nie osoby fizyczne. W efekcie: kasacja PIT, CIT,, wszystkiego za wyjątkiem VAT i akcyzy, by spiął się budżet wprowadzony podatek od funduszu wynagrodzeń 25% zamiast składek (klin podatkowy drastycznie się zmniejsza), 1% podatku obrotowego przychodowego zamiast CIT ale tylko dla firm z pełną księgowością (pow. 1 miliona obrotu miesięcznie), 1,2% rocznie podatku od kapitału, liniowy VAT i akcyza ok 25% (trudno powiedzieć ile, bo CAS nie miał dostępu do danych rządowych, skrzętnie ukrywanych, więc strzelili maksimum, najgorszy scenariusz, ale skąd inąd wiemy że aby utrzymać obecne dochody z VAT na tym samym poziomie wystarczy stawka liniowa 17%). VAT płacić muszą tylko firmy z pełną księgowością. Reszta może wybrać bycie płatnikiem VAT jeśli chcą, za cenę prowadzenia pełnej księgowości. Sugestie: po wprowadzeniu powinno się systematycznie obniżać podatek od funduszu płac aż do likwidacji jako najbardziej szkodliwy. Ostatecznym celem jest oparcie finansowania państwa o jeden podatek, VAT i akcyzę, które już dzisiaj są odpowiedzialne za 2/3 dochodów państwa i udział ten rośnie. ZUSy zajmują się tylko wypłatą świadczeń bezpośrednio z budżetu.

To sensowny plan, bo jest realistyczny i drastyczny zarazem. Adresuje największe bolączki obecnego systemu, próbując za jednym zamachem rozwiązać problem niskich płac, bezrobocia, szarej strefy i braku środków na zakładanie rodzin. Wskazuje jasno kierunek dalszych przemian, jest zgodny z potrzebami państwa, gospodarki i społeczeństwa i odpowiada przemianom w jakim zmierza świat. Jednocześnie pozwoliłby na wprowadzenie banalnie prostego systemu podatkowego - banalnie prostego dla większej części obywateli, którzy nie musieliby męczyć się z deklaracjami, siłować z Urzędem Skarbowym i biurami księgowymi. Pracownicy w ogóle nie wiedzieliby co to podatki, a drobni przedsiębiorcy za pomocą kalkulatora, ołówka i kartki papieru mogliby policzyć sami swoje należności. Tak prosty i równy system podatkowy byłby również atrakcyjny dla inwestorów, zwłaszcza jeśli sparować reformę z wprowadzeniem ustawy o wolności gospodarczej ala Wilczek. Wtedy ludzie z całej Europy masowo zaczęliby w Polsce otwierać działalność gospodarczą i tu płacić podatki, bo system byłby tak atrakcyjny w porównaniu z - nie bójmy się tego powiedzieć - barachłem progresji jaki dusi UE. Jedną z zalet byłoby również zwrócenie uwagi państwa w całości na VAT i akcyzę, czyli podatki najbardziej dochodowe ale też najbardziej skomplikowane i podatne na oszustwa. CAS sugerowało uszczelnienie systemu tych podatków, czego elementem było skasowanie różnych stawek.

Wszystko jednak wskazuje, że balon próbny z Adamowiczem został przekłuty i czeka nas idiotyczny pomysł podatku „jednorodnego”, czyli regres. Nic się nie zmieni zasadniczo, tylko zafundujemy sobie większe problemy w rubryce PIT.  Dla urzędasów z US to wygodna pseudo-reforma, która nic nie zmienia, a udaje że jednak zmienia więc można ją „sprzedać” pryncypałom. PiS bowiem już zajął się łączeniem aparatu skarbowego w całość, co ma spowodować zwolnienie ok. 50 tysięcy ludzi. No - to teraz po takich zmianach zwolnieni nie będą, bo ktoś miliony durnowatych deklaracji „jednorodnych” będzie musiał sprawdzać i liczyć.  Tak jak nie wiemy, ile mamy zapłacić dziś i musimy się pytać księgowej - tak nadal pytać się będziemy musieli. PiS będzie mógł wciskać, że najbiedniejszym obniżył i „będzie git”. Albo nie, bo jednocześnie słyszy się o wprowadzeniu progresji CIT. Też genialne, bo to jedyne co podtrzymywało przez lata gospodarkę. Ale przecież tak się robi „w Europie”, a Kaczyński powiedział jasno, że Polska chce w Europie być, a nie na jakimś wschodzie, gdzie progresji nie ma. Ciekawe, że ta sama Europa przyjmując uchodźców, zgadzając się na homomałzeństwa lub pertraktując z Putinem jest głupia do kwadratu. Ale jeśli chodzi o podatki to jest genialna!

 

Sulfur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka