Soren Sulfur Soren Sulfur
744
BLOG

Powstanie Warszawskie: nowe podejście

Soren Sulfur Soren Sulfur Polityka Obserwuj notkę 24

Jakim kontrastem są rocznice Powstania oraz Bitwy Warszawskiej. W dwa tygodnie od klęski do zwycięstwa. Dziwne jednak, że nie stosujemy wobec nich tej samej miary. Bitwa jest hołubiona, a Powstanie wywołuje kontrowersje. Zastosujmy podejście z Bitwy do Powstania. Nie „czy należało walczyć” ale „jak należało walczyć”.

Są trzy fazy dochodzenia do ładu z historią. Pierwsza to przypomnienie, walka o zachowanie. Obrona przed zafałszowaniem i zapomnieniem. Druga to spór o znaczenie wydarzeń. Czy to było dobre czy złe? Jak na nas wpłynęło? Czy należy to pochwalić czy potępić? Trzecia, ostatnia faza to budowa przekazu na przyszłość.

Powstanie Warszawskie przeszło przez pierwszą fazę, wkroczyło w drugą. I być może czas, by zaczęło być w trzeciej.

Spór obecnie nie toczy się już wokół pytania „czy należy o tym pamiętać” ale „czy należało się bić”. Bój o pamięć został wygrany - podjęto decyzję, że Powstanie zajmie ważne miejsce w świadomości narodowej. I teraz następuje ważenie racji jak ma być ono pamiętane. Każda klęska czy zwycięstwo to jakiś wniosek na przyszłość. I dlatego to ważne, bo to nie tyle kwestia pamięci, ale właśnie walka o kształt przyszłości.

I o tym jest obecna dyskusja – co zrobić z pamięcią o PW? Powstały dwa zasadnicze obozy. Nazwijmy je umownie „realistycznym” oraz „patriotycznym”. Obóz realistyczny podejmuje krytykę PW, przy zachowaniu czci  dla walczących i poległych. Za to niemiłosiernie bombarduje decyzję o wybuchu Powstania i jego skutków, które uznaje za negatywne. Druga strona daje temu odpór, twierdząc że PW miało sens, i dało ostatecznie pozytywny wpływ na polska tożsamość i losy, i w tym leży jego wartość, a krytykowanie go podważa sens pamięci o nim i jest zamachem na polskość. Bo nie można z jednej strony twierdzić, że była to bezsensowna hekatomba, a z drugiej chwalić bitność i odwagę Powstańców. To sprzeczność która uniemożliwia budowanie pozytywnego przekazu patriotycznego. Bo nie można jednym tchem mówić, że bicie się za ojczyznę to słuszne, a z drugiej obsobaczać decyzję o biciu się za ojczyznę. Tym bardziej jeśli te same osoby są apologetami Bitwy Warszawskiej, która była również szaloną próbą oporu.

Wpisuje się to w ogólny nurt rewizjonizmu historycznego, gdzie obóz „realistów” zastanawia się czy decyzje, które wpłynęły na kolejne trzy pokolenia Polaków, były jedynymi słusznymi. Obóz patriotyczny odżegnuje się od takich scenariuszy i ponownie - wskazuje na sprzeczności. Tak się nie da budować pozytywnego przekazu. Odpowiedzią na to jest trzeźwy osąd realistów że na tym, co mówią patrioci również się go budować nie da, bo są hazardem na milionach istnień ludzkich i przetrwaniu narodu.

Spór tak oto dociera do momentu kluczowego - czy można było nie rozpoczynać Powstania. Patrioci twierdzą, że tak ułożyła się sytuacja, że inaczej nie można było, należało podjąć walkę bo Niemcy swoje by zrobili, a tak przynajmniej mieliśmy szanse. Druga strona zaś przeciwnie, że opcje były. Dlaczego to ważne? Bo jeśli Powstanie było nieuniknionym ryzykiem bezalternatywnym, to wtedy patrioci mają rację, że należy budować na tym pamięć i uczucia narodowe, bo nie było głupotą, ale walką o godność, a jeśli tak, to walka i bohaterstwo miały sens. Realiści nie godzą się na to, bo uważają że zawsze jest alternatywa i obawiają się, że to tworzenie kłamliwych mitów które będą się nieszczęściami klęsk powtarzać w przyszłości.

Te dywagacje są jednak już bezprzedmiotowe. To fałszywa alternatywa.

Jaki jest pożytek z gdybania co by było, jeśli Powstania by nie było? To jakiś absurd, który można skwitować stwierdzeniem, że gdyby Powstanie nie wybuchło, to dziś Polska rządziłaby światem. Można snuć dowolne domysły, nie da się im zaprzeczyć.

Ale tak samo można skrytykować tezę odwrotną, o pożytku z Powstania dla współczesnych. Jaki jest bowiem pożytek z klęski? Że wymordowano setki tysięcy ludzi, obrócono w perzynę miasto? Że teraz mamy na czym budować pamięć wspólnoty? To  odmiana powyższego.  Gdyby Powstania nie było, to Polacy byliby inni. A jakby byli inni, to byliby gorsi, ot - może nawet nie byliby Polakami.

Rzeczywistość jest jaka jest, historia taka jaka była i koniec. Powyższe spory są bezproduktywne i należy je zakończyć, kierując  uwagę na wnioski, czyli faza trzecia: „co zrobić z tą pamięcią?”.

Teza o braku błędów przy Powstaniu oraz pozytywie, jakim była klęska jest nie do brony, więc rację mają realiści. Ale również teza o możliwych alternatywach jest bezpodstawna. Nic na to nie wskazuje. A historii i tak się zmienić nie da.

Nie.  To nierealistyczne i nieweryfikowalne. Powstanie wybuchło, koniec kropka. Prawdziwym wyciagnięciem wniosku jest co następuje: co należało zrobić, by Powstanie się udało? Co należało zrobić, by akcja „Burza” się powiodła?

Skoro już oceniliśmy, że walka o istnienie narodu ma sens, a jednocześnie wiemy, że została przeprowadzona źle, to należy pójść o krok dalej:  myśleć co należało zrobić, by Powstanie się powiodło?

Należy odrzucić dogmaty obu stron: ahistoryczne gdybanie realistów, którzy chcieliby aby historia była pękiem zwrotnic - że wystarczy przestawić jedną i pociąg losu trafia zupełnie gdzieś indziej. Należy jednak też odrzucić nieodpowiedzialne twierdzenie patriotów, jakoby samospalenie w ofierze  na wskutek błędnych decyzji było czymś godnym pochwały.

Wykonajmy wreszcie jakąś POŻYTECZNĄ analizę naszej historii. Zanalizujmy po kolei - przyczyny klęski, tak jak chcą tego krytycy, w celu opracowania planu zwycięstwa - tak jak by chcieli to widzieć patrioci. Co było problemem? Broń? Wyposażenie? Amunicja? Wyszkolenie? Teren? Dowodzenie? Wywiad? Kontrwywiad? Planowanie? Obrany czas? Sięgajmy coraz dalej i dalej z wnioskami i analizą, aż do korzeni. Broń była problemem? OK, jak ja można było załatwić? Zbudować, zdobyć? Jak to zaplanować? Jak daleko należy sięgnąć w przeszłość z wnioskami?  Czy wystarczy coś inaczej robić na miesiąc przed? Dwa? Rok? Pięć? Przed wojną? Co można zrobić w czasie pokoju?

To są wartościowe pytania. To one budują nadzieję, budują działanie, przekuwają się w coś pozytywnego, o co warto się spierać, w co warto inwestować czas i wysiłek. Nacisk winien być położony na to, jak uniknąć błędów w wykonywaniu słusznych decyzji. Takie postawienie sprawy jednoczy, spaja i nakierowuje na pozytywne działanie. Jest zadanie-wykonać!

Tymczasem szkoła „powstanie to błąd i zbrodnia” to bezużyteczny defetyzm, zaś szkoła „to wspaniała nauka patriotyzmu” to bezużyteczne samobójstwo. Z defetyzmu i samobójstwa nie da się ulepić nic ponad kolejną klęskę.

 

Sulfur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka