Soren Sulfur Soren Sulfur
344
BLOG

W 210. rocznicę Jeny i Auerstedt

Soren Sulfur Soren Sulfur Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Miałem tam strzał dawniejszy, dostałem pod Jena,
Żle zgojony, a teraz draśniono - gangrena
Już tu - znam się na ranach, patrz, jaka krew czarna,
Jak sadza, co tu doktor? ale to rzecz marna,
Raz umieramy, jutro czy dziś oddać duszę -
Panie Klucznik, przebaczysz mnie, ja skończyć muszę!

(A. Mickiewicz, Pan Tadeusz, fragment)

 

Dokładnie 210 lat temu, 14 października 1806 r., miały miejsce dwie spektakularne bitwy, toczone w odległości 20 km od siebie. W ciągu tego jednego dnia napoleońska Grand Armee rzuciła na kolana państwo pruskie wraz z jego reputacją najlepszej ówczesnej armii świata, „żołnierzy Wielkiego Fryderyka”. Wprawdzie miało to już miejsce po takich błyskawicach jak bitwa pod Piramidami (1798 r.) Marengo (1800 r.) czy Austerlitz (1805 r.), ale tłumaczono sobie, że przecież Mamelucy to żaden przeciwnik, zniewieściałych Austriaków biją wszyscy, zawsze i wszędzie, a Rosjanie to w końcu „barbarzyńcy z azjatyckich stepów”. Napoleon wojny nie chciał, wszak musiał rozprawić się z Anglią, Rosja wciąż odmawiała pokoju, zaś stanowisko Austrii też nie mogło być pewne. Król pruski Fryderyk Wilhelm III wojny nie chciał tym bardziej, bo gdy miał ku temu okazję, by dołączyć do Rosji i Austrii w trakcie III Koalicji, to pozostawał neutralny. Przede wszystkim nie posiadał jednak charakteru. Charakterek natomiast miała królowa-amazonka Luiza, której wpływ na całe Prusy był tak wielki, że upiła swój kraj nastrojami wojennymi. W ten sposób, przypominając sobie chwałę Rosbach i Lutynii, Prusy wystosowały ultimatum, a następnie wypowiedziały wojnę Cesarstwu.

Napoleon w prywatnym liście do Fryderyka odpisał po swojemu: „Wasza Królewska Mość zostanie pokonany, pogrzebie własny spokój i byt swoich poddanych, bez choćby cienia powodu. Prusy są dzisiaj nietknięte i mogą układać się ze mną stosownie do swego znaczenia; w przeciągu miesiąca znajdą się jednak w całkiem innym położeniu. Macie jeszcze możliwość uchronić swych poddanych przed spustoszeniami i niedolami wojny. Ledwie zacząłem, możecie to jeszcze zatrzymać, a Europa będzie Wam wdzięczna” (cyt. za: A. Roberts, „Napoleon Wielki”). Napoleon się jednak pomylił, bo Prusy zostały zdruzgotane nie po miesiącu, ale po 2 dniach od napisania tych słów. Tym była Jena i Auerstedt.

Bitwy to były dwie, choć w oficjalnym biuletynie Wielkiej Armii Napoleon nakazał potraktować je jako jedną bitwę: „Jena-Auerstedt”, co zapewne wynikało z małostkowości Cesarza, o czym za chwilę. Wydarzenia rozpoczęły się od komedii pomyłek z obu stron, kiedy to gęsta mgła spowodowała błędne rozpoznanie. W ich wyniku, po obu stronach armie główne zamiast walczyć ze sobą, potykały się z siłami dywersyjnymi przeciwnika. W ten sposób pod Jeną 60 tys. żołnierzy Napoleona starło się z 50 tys. żołnierzy ks. Hohenlohe, zaś pod Auerstedt 27 tys. żołnierzy Davouta musiało stawić opór 70 tys. ks. brunszwickiego oraz króla Fryderyka Wilhelma.

Dzisiaj w zasadzie historycy są zgodni, że Davout był najzdolniejszym marszałkiem Napoleona, wyprzedzając pod tym względem Massenę (któremu kiedyś oddawano palmę pierwszeństwo z uwagi na pokonanie Suworowa pod Zurychem), Sucheta czy Lannesa. Bez wahania stwierdzam, że Davout był postacią pomnikową, geniuszem, choć innego rodzaju niż Napoleon. Tak jak mówi się, że żywiołem Napoleon był piorun („grzmot nad Dunajem”), tak Davouta jednak należałoby skojarzyć z ziemią. Bezwzględna, metodyczna i niezachwiana stałość, kompetencja oraz uczciwość. Miał przydomek „żelazny marszałek”. Karał najmniejszy przejaw niesubordynacji, nierzadko śmiercią. Z przekąsem powtarzano, że najbezpieczniejsze podczas tych wszystkich wojen były kury, przechadzające się w okolicach obozowiska korpusu Davouta, bo za grabież dostawało się kulę w łeb. Davout miał też arcyszczęście do podwładnych – pod Auerstedt mógł liczyć na tzw. „trójkę nieśmiertelnych generałów” nazwanych tak z uwagi na swe wysokie kompetencje: Gudina, Frianta i Moranda.

Geniusz obu francuskich dowódców zapewnił im dwa zwycięstwa tego dnia. Słynna jednak stała się „sprawa Bernadotte'a”. Marszałek ten, dowodzący ok. 15 tys. korpusem usytuowanym w centrum, znajdującym się ok. 10 km od każdego z pola bitew, winien był zgodnie z elastycznymi rozkazami Napoleona wspomóc Davouta. Późniejszy zdrajca Napoleona i zarazem król Szwecji, który zapoczątkował dynastię Bernadotte, panującą w tym kraju do dziś, twierdził, że nie słyszał huku armat z obu pola bitew. Powszechnie znana była nienawiść, jaką darzył on Davouta. Kiedy wreszcie adiutant Davouta przybył do Bernadotte'a, błagając o wsparcie, wskazując na trudy całodziennej bitwy i utratę 1/3 liczby koni, ten miał mu bezczelnie odpowiedzieć: „Powiedz swojemu marszałkowi, aby się nie bał”. Historycy do dziś spierają się, czy działania Bernadotte'a stanowiły świadomy sabotaż.

Po bitwach Napoleon wpadł we wściekłość na Bernadotte'a, tym bardziej, że nie był to jego pierwszy, ani zresztą ostatni wyskok. „Sierżant piękna nóżka”, bo tak go nazywano, od wielu lat należał do antynapoleońskiego stronnictwa w armii, spiskował przeciwko niemu w 1804, a po swej kompromitacji pod Wagram w 1809 wydał bezczelną proklamację, w której przypisywał cały triumf sobie i swoim żołnierzom. W 1810 otwarcie zdradził Napoleona, przyjmując na prośbę Szwedów koronę królewską. Czemu Napoleon przez wiele lat tolerował Bernadotte'a? Pierwszy powód to kobieta, Dezyderia Clary, żona Bernadotte'a, a jednocześnie była narzeczona Napoleona, do której najwyraźniej wciąż odczuwał sentyment. Drugi powód – pycha.

I tu dochodzimy do sedna sprawy Jeny i Auerstedt. Jeden z historyków francuskich napisał: „Pod Jeną, Napoleon wygrał bitwę, której nie miał prawa przegrać; pod Auerstedt, Davout wygrał bitwę, której nie miał prawa wygrać”. Pierwsze reakcje Napoleona po bitwie to wściekłość na Bernadotte'a i chęć oddania go pod sąd wojenny oraz obsypanie orderami Davouta oraz jego korpusu. Zdał sobie też sprawę, że błędy w rozpoznaniu wystawił do wiatru swojego marszałka i złego wrażenia nie zacierał nawet fakt, że samą bitwę Napoleon prowadził w sposób wzorcowy. By ratować swój prestiż, biuletyn Grand Armee zredagował w ten sposób, że Jena-Auerstedt stanowiły jedną wielką bitwę, w której Davout wykonał świetną robotę na prawym skrzydle, a Bernadottowi zrobił wymówkę, dlaczego nie brał on aktywnie udziału w akcji centrum. Ponadto ze wszystkich wspaniałych bitew ery napoleońskich, Auerstedt jako jedyne nie zostało umieszczone na Łuku Triumfalnym w Paryżu.

 

Soren

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura