Soren Sulfur Soren Sulfur
1442
BLOG

Hańba czy chwała I RP?

Soren Sulfur Soren Sulfur Polityka Obserwuj notkę 7

Istnieje dość utrwalona tradycja w historiografii polskiej (i niepolskiej) krytyki I RP. Najbardziej znana wyszła spod pióra krakowskiej szkoły historycznej, stańczyków. Do grupy tej należały wielkie umysły, wystarczy wspomnieć W. Kalinkę, J. Szujskiego, S. Smolkę, S. Tarnowskiego i, przede wszystkim, M. Bobrzyńskiego. Ich krytyka I RP dotyczyła w głównej mierze ustroju tego państwa, czegoś, co dziś określilibyśmy mianem „niesterowności” lub słabością egzekutywy:

Otóż, jedną z najpowszechniej uznanych wad dawnej Rzeczypospolitej jest jej bezrząd, anarchia. Nie pochodziła ona z braku organów rządu, nie pochodziła z braku instytucji sprawiedliwości — owszem pochlubić się możemy w teorii, że nie mieliśmy biurokracji, a mieliśmy urzędników opatrzonych szerokimi atrybucjami doraźnej władzy; mieliśmy piękną instytucję sądów wybieralnych wyrobioną na najpiękniejszych zasadach; mieliśmy cały poczet dygnitarzy i urzędników, którzy, gdyby byli funkcjonowali, nie byłoby bezrządu. Bezrząd nasz zatem nie był winą instytucji, ale był winą zatracenia pojęcia rządu i władzy, winą upadku poszanowania prawa w narodzie (J. Szujski)

Naród szlachecki zdobywszy sobie od czasów wolnej elekcji pełność praw, udzielność w całym tego słowa znaczeniu, pozostawił w ręce królewskiej rozdawnictwo urzędów i królewszczyzn, niebaczny, że przez to funkcje rządowe, funkcje egzekucji uczynił narzędziem politycznym w ręku króla. Król, odarty z władzy, chwycił się tego jedynego środka, aby ją odzyskać; naród powierzając je królowi w nadziei, że łatwiej u króla jak u samego siebie dosłuży się nagrody i chleba, od razu najistotniejszym funkcjom społeczeństwa, rządowi, ufność swoją wypowiedział. (J. Szujski)

Złota wolność pozwalała usuwać się od obowiązku wobec ojczyzny, od wojska i od podatku, a resztki skarbu publicznego obdzierać. Złota wolność udaremniała wszelki śmielszy poryw ku wznioślejszym idealnym celom (...) Nie ideały gubiły nas, lecz prywata (M. Bobrzyński)

Cytaty za: http://histmag.org/O-upadku-zawinionym.-Wizja-upadku-Rzeczpospolitej-w-dzielach-historykow-szkoly-krakowskiej-692

W zamierzeniu jednak nie o szkole krakowskiej, toczącej ideologiczne spory ze szkołą warszawską (upatrująca przyczyn upadku I RP w czynnikach zewnętrznych), jest ta notka. Mianowicie ostatnio spotkałem się z krytyką I RP jeszcze innego rodzaju, dotyczącą traktowania chłopstwa. Naturalnie przeświadczenie o ucisku tej grupy społecznej jest całkiem powszechne, ale obecnie pojawiają się dalej idące postulaty. Chodzi o „przepracowanie wstydu” i przerwanie rzekomej zasłony milczenia nad niedolą polskiego chłopstwa, podczas gdy podręczniki historii mają się zajmować jedynie rzekomo „bohaterskimi zrywami”.

Tego rodzaju krytyka ma mocno lewicową proweniencję. Z kolei powszechne przekonanie o niedoli chłopów jest efektem nauki historii Polski przez 45 lat PRL i braku możliwości niuansowania oraz bilansowania argumentów. Nawiasem mówiąc warto w tym miejscu zauważyć, że polskie podręczniki historii w epoce gomułkowskiej, gierkowskiej czy jaruzelskiej relatywnie dbały o wątki polsko-patriotyczne. Ich ideologia przedstawiała syntezę socjalizmu/komunizmu radzieckiego z polskim nacjonalizmem (w rozumieniu odrębności polskiej republiki od republik radzieckich). Stąd znajdziemy w tychże podręcznikach pochwałę manifestu PKWN, nadanie szczególnego znaczenia bitwie pod Lenino, uwłaszczenia chłopów, rozwoju ruchu socjalistycznego, reformie rolnej, przy jednoczesnym przemilczeniu prawdy o Katyniu, 17 września 1939 r., czy Powstaniu Warszawskim i zarazem pochwałę polskich sukcesów podczas walk z Krzyżakami, Turkami czy Szwedami.

Podręczniki historii z lat 50-tych były jednak o wiele bardziej radykalne w ocenach. W dużo większym stopniu przesiąknięte były ideologią marksizmu. On zaś akcentuje jedność nie tyle narodu, co raczej danych klas. Skupiał się na polaryzacji interesów pomiędzy klasą posiadającą (w I RP - ziemianie; na Zachodzie częściej burżuazja), a klasą nieposiadającą (w I RP - chłopi; na Zachodzie bardziej proletariat). Marksizm i leninizm był internacjonalistyczny. Narracja historyczna prowadzona była przez pryzmat klasy nieposiadającej i nie miała się liczyć przy tym narodowość w opozycji do posiadaczy i tu również liczyć się nie miała narodowość.

W jednym z polskich podręczników tej epoki (E. Kosminski, „Historia wieków średnich”) odnajdujemy takie oto fragmenty:

Panowie i szlachta polska, chcąc sprzedawać jak najwięcej produktów, zaczęli rozszerzać swe gospodarstwa kosztem ziemi chłopskiej. Wzmagał się przy tym wyzysk chłopów poddanych, wzrastała pańszczyzna. Chłopi musieli nierzadko pracować na pana przez pięć dni w tygodniu. W ciągu XVI wieku położenie chłopów stawało się coraz gorsze. W XVII wieku chłop polski stał się własnością dziedzica. Panowie polscy pogardliwie nazywali chłopów >>bydłem roboczym<<”.

"Szlachta, porywcza i niezdyscyplinowana, nie potrafiła działać planowo. Królowie nie mieli u niej posłuchu”.

"W Rzeczypospolitej panował ucisk narodowościowo-religijny. W celu spolszczenia Ukraińców i Białorusinów szlachta polska dążyła do nawrócenia ich na katolicyzm. W roku 1596 ogłoszono w Brześciu unię, tj. podporządkowanie kościoła prawosławnego w posiadłościach polskich papieżowi. Politykę narzucania unii i polonizacji kierowali uporczywie i w sposób bezwzględny jezuici, cieszący się wówczas w Polsce wielkimi wpływami. Magnaci narzucali wolnym chłopom ukraińskim i białoruskim poddaństwo i zmuszali ich do odrabiania pańszczyzny.

Sicz Zaporoska. Uciekali tedy chłopi ukraińscy i białoruscy przed uciskiem, a także przed prześladowaniami religijno-narodowymi na południe, na „dzikie pola”. Nad dolnym Dnieprem, za porohami utworzyło się niezależne i wojownicze kozactwo, tzw. „Sicz Zaporoska”, zagrażająca zarówno Polsce, jak Tatarom i Turkom. Kozacy przeprawiali się na czółnach przez Morze Czarne i grabili wybrzeża Azji Mniejszej. Ukraińcy i Białorusini, poczuwając się do jedności z narodem rosyjskim, nienawidzili uciskających ich panów polskich, duchowieństwa katolickiego i jezuitów. O tej jedności pamiętał również naród rosyjski".

Skoro zatem w I RP panował tak daleko idący ucisk chłopstwa oraz narodowościowo-religijny, który zmuszał mieszkańców tego kraju do emigracji nad Dniepr oraz poczuwania się do jedności z narodem rosyjskim, to czy może być miejsce na zniuansowanie oceny?

Otóż po pierwsze, każda grupa społeczna i każdy człowiek, jest „dzieckiem swoich czasów”. Nie można bezkrytycznie przykładać dzisiejszych miar etycznych do minionych epok. W konsekwencji, jeśli mówimy o pańszczyźnie, to traktować ją należy jako rodzaj ówczesnego podatku, tyle że w naturze/usługach (barter). Dzisiaj pieniądze podatnika przeznaczane są m.in. na edukację, służbę zdrowia, instytucje publiczne czy wojsko, natomiast w zamian za pańszczyznę chłop mógł liczyć na użytkowanie ziemi, którą w tym celu otrzymywał od pana oraz na ochronę przed zagrożeniami zewnętrznymi, najazdami obcych wojsk, zagonami tatarskimi, które brały ludność w jasyr. Warto przy tym sobie uświadomić, że w ówczesnych czasach wydatki na zbrojenia były nieporównywalnie większe (chyba rekord padł za Piotra I, który potrafił przeznaczyć na ten cel do 96% dochodów), więc to raczej stanowiło wartość, że magnaci byli w stanie wystawić wojsko. Co się zaś tyczy „poddaństwa osobistego” chłopów; faktu, że chłop „stał się własnością dziedzica”, że ten go mógł „wybatożyć” czy - jak się też często zarzuca - miał sprawować nad nim władzę sądowniczą, czy że „w relacji z chłopem był sędzią we własnej sprawie", to trzeba mieć na uwadze charakter ustroju I RP. Realnym suwerenem w tym państwie była szlachta, stanowiąca ok. 10% ludności kraju; stąd mówi się o „demokracji szlacheckiej” czy „oligarchii magnackiej” (bo to najbogatsza część szlachty miała największy wpływ). Władza była o wiele bardziej zdecentralizowana, aniżeli w monarchiach absolutnych. Ówczesne prawodawstwo przewidywało kary cielesne i było ono o wiele bardziej surowe, aniżeli dzisiejsze. Alternatywą dla poddaństwa wobec szlachty było poddaństwo wobec jednoosobowego władcy, monarchy absolutnego. Jego urzędnicy rozproszeni po kraju przecież również stosowali rzeczone prawo i kary mutylacyjne. Natomiast co do chłopa, jako „własności dziedzica”, to sprostować należy, iż szlachcic był właścicielem ziemi z przypisanym do niej chłopem, nie zaś samego chłopa.

Po drugie, mając na uwadze kontekst historyczny, oceniać I RP należy w porównaniu z innymi państwami tego regionu i w tym okresie. Podczas gdy w Rzeczypospolitej kształtowała się demokracja z ograniczeniem do ok. 10% społeczeństwa (tj. szlachty, zaś z wyłączeniem chłopstwa), tak we Francji, Austrii, Turcji czy Rosji kształtowała się monarchia absolutna, gdzie suwerenem była dosłownie jedna osoba. Jedynie w Anglii kształtowały się w tym czasie wczesne podstawy parlamentaryzmu (z kolei hiszpańskie i portugalskie kortezy traciły na znaczeniu wraz z przypływającym złotem z Ameryki, które wzmacniało koronę). Co się zaś tyczy bezpośrednio systemu produkcji rolnej, to we Włoszech, na płd. Francji czy w Hiszpanii (zbliżona do gospodarki folwarcznej, gdyż właściciel, w zamian za przekazaną ziemię w dzierżawę, otrzymywał od 1/3 do 3/4 uzyskanych plonów), natomiast w Anglii istniał najbardziej efektywny system dzierżawny, który jednak, z uwagi na krótkoterminowość kontraktów, sprzyjał ciągłemu podwyższaniu czynszu. Warto dla porównania zestawić, jak przedstawiony został tenże system w polskim podręczniku historii z lat 50-tych (E. Kosminski, op. cit.):

Ogradzania. Rozwój przemysłu kapitalistycznego spowodował wielkie zmiany w gospodarstwie wiejskim. Wzrósł popyt na wełnę. Hodowla owiec przynosiła większe zyski i stała się bardziej korzystna niż rolnictwo. Szlachta angielska zaczęła zamieniać ziemie orne w pastwiska dla owiec. Nie poprzestając na tym wypędzała chłopów z ich działów, aby zabrane grunty zamienić w pastwiska. Pozbawianiu chłopów ziemi towarzyszyły gwałty i okrucieństwa. Wyrzucano chłopów wraz z rodzinami z zagród, w których żyli od wielu pokoleń. Pustoszały całe wsie. Odebrane grunty stawały się własnością dziedziców. Ogradzano je płotem i zamieniano w pastwiska. Dlatego też te zabory i pozbawianie chłopów ziemi nazwano o g r a d z a n i e m.

Krwawe prawodawstwo. Pozbawieni ziemi chłopi nie mogli od razu znaleźć pracy. Włóczyli się tłumnie drogami Anglii żebrząc o jałmużnę. Rząd ogłosił, że wszyscy bezrobotni są włóczęgami uchylającymi się umyślnie od pracy. Wydano surowe prawa, które Marks nazwał >>krwawym prawodawstwem przeciwko wywłaszczanym<<. Nieszczęśliwych, których przemoc pozbawiła dachu nad głową i środków do życia, potraktowano jak przestępców; bezrobotnych piętnowano rozpalonym żelazem, sieczono batami, sprzedawano w niewolę, a nawet skazywano na śmierć. Za pomocą tych okrutnych środków chciano zmusić ich do najmowania się do pracy za najniższą płacę.

Chłopi angielscy wielokrotnie wszczynali powstania przeciwko swym okrutnym ciemięzcom, ale rząd bezlitośnie tłumił wszystkie powstania. Najbardziej uporczywe powstanie Roberta Ketta w 1549 roku we wschodniej Anglii, tj. tam, gdzie było najwięcej „ogradzań”. Chłopi żądali zniesienia ogrodzeń, zwrotu zagrabionych gruntów gminnych i ograniczeń w hodowli owiec. Rząd posłał przeciwko powstańcom zaciężnych żołnierzy, którzy rozbili wojska chłopskie. Rozprawa z chłopami była okrutna, wieszano ich setkami. Wodza powstania – Roberta Ketta – skazano na męki.

W ten sposób powstawał w Anglii nowy, kapitalistyczny system produkcji”.

Wreszcie, celowe wydaje się przybliżenie rozmiaru pańszczyzny oraz porównanie jej z obecnymi podatkami. Swego czasu wielką karierę zrobił bon mot R. Gwiazdowskiego:

Chłop pańszczyźniany pracował więc dla pana feudalnego na początku XVI wieku 52 dni w roku, a później 104 dni. I to był feudalny wyzysk. My na początku XXI wieku pracujemy dla Najjaśniejszej Rzeczypospolitej 164 dni. I to jest sprawiedliwość społeczna”.

Jak bowiem wskazuje R. Sikora ( http://www.kresy.pl/kresopedia,historia,rzeczpospolita?zobacz%2Fpostep-czy-regres-czyli-czego-mozemy-zazdroscic-panszczyznianym-chlopom# ), chłop otrzymywał od Pana w użytkowanie 16-morgowe gospodarstwo, przy czym (dla wyobrażenia jaką to stanowiło wartość) rodzinie do utrzymania wystarczało połowę z tego. Dni robocze pańszczyzny zazwyczaj odnosiły się nie do danej osoby (jak dziś do podatnika – czy to w ramach podatku dochodowego, czy to w ramach VAT), ale do gospodarstwa, więc chłop mógł posłać na roboty do szlachcica np. swego syna. R. Sikora wylicza, że łącznie „wszelkie świadczenia na rzecz pana, państwa i wsi oraz praca poświęcona zabezpieczeniu egzystencji rodziny, zabierały chłopu 190 dni w roku. Pozostałe 175 dni miał wolne i wykorzystywał czy to na świętowanie, czy na dodatkowy zarobek (wożenie soli), czy też na zwykłe próżniactwo”. Trzeba mieć przy tym świadomość, że dziś rzadko się zdarza, by rodzinę była w stanie utrzymać jedna osoba, toteż do pracy zazwyczaj chodzi zarówno mąż i żona. W gospodarstwie chłopskim kobieta mogła poświęcić się wychowaniu dzieci oraz zajmowaniu domem, choć naturalnie zapewne pomagała mężowi w lżejszych pracach w polu. System folwarczny, jako przykład gospodarki ekstensywnej, który wykształcił się w I RP z uwagi na dostatek nieruchomości gruntowych, sprzyjał także przyszłości dzieci chłopa. Gdy jego syn uzyskał zdolność produkcyjną, otrzymywał od ojca część bydła i kierował się do pana-szlachcica, by ten wyznaczył mu „jego” (w znaczeniu dzierżawy) 16-morgowe gospodarstwo.

Jeśli jeszcze kogoś nie przekonują powyższe argumenty i za złe ma historycznym Polakom, że uwłaszczenie chłopów na ziemiach polskich nastąpiło dopiero w XIX w., to winien mieć na uwadze, iż spowodowane to było przegranymi wojnami z zaborcami, u których panował absolutyzm. Pierwszym krokiem ku zniesienia poddaństwa chłopów była już Konstytucja 3 maja, która obejmowała pospólstwo opieką „prawa i administracji”. Rok później, 7 maja 1794 r., w trakcie Insurekcji Kościuszkowskiej, wydano uniwersał połaniecki, który m.in. ograniczał poddaństwo, nadał chłopom wolność osobistą, zmniejszał pańszczyznę. Reformy zostały udaremnione najpierw przez przegrane wojny z Rosją w 1792 i 1794 r. Następnie, w realiach Księstwa Warszawskiego, w 1807 r. wydano dekret grudniowy, który również przyznawał wolność osobistą chłopom, wprowadzając kapitalistyczny system produkcji, co często spotykało się z krytyką ze strony... chłopstwa, gdyż pozbawione ono było kapitału i, po wypowiedzeniu przez właściciela gruntu umowy, pozostawało bez środków do życia. Mawiano wówczas, że dekret „zdejmował chłopu kajdany z nóg razem z butami”. W 1808 r. wprowadzony został z kolei Kodeks Napoleona, który realizował zasadę „równości wobec prawa”. Jednakże także i te akty prawne nie ostały się wskutek zwycięstwa koalicji antynapoleońskiej i utworzenia Królestwa Polskiego, podległego carskiej władzy.

Czy zatem Polacy rzeczywiście mają powody do wstydu?

 

Soren

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka