Soren Sulfur Soren Sulfur
848
BLOG

Czym jest interes narodowy? Cz.2

Soren Sulfur Soren Sulfur Polityka Obserwuj notkę 19

Jak abstrakcyjne pojęcie interesu narodowego przekuć w praktyczne wskazania? Gdzie leży interes Polski? W kontekście wydarzeń na Ukrainie to paląca kwestia.

W poprzedniej notce, poświęconej ogólnie pojęciu interesu narodowego, postawione zostało kilka tez. Podsumować je można tak: polityka zagraniczna jest sztuką rozpoznania rzeczywistości i dostosowania swojego postępowania do niej tak, by wykorzystać ją dla polepszenia pozycji własnego państwa. Dlatego też interes narodowy jest paradoksalnie czymś obiektywnym, weryfikowalnym - gdyż jest sztuką rzeczy możliwych. Tym samym jest niezależny od woli poszczególnych jednostek czy nawet wizji świata. To ta wola i wizje mogą służyć jego zrozumieniu, ale nie-stworzeniu.

Gdzie więc w przypadku Polski zaprowadza nas to rozumowanie? Gdzie leży interes narodowy?

Na zachodzie istnieje państwo Niemieckie, dysponujące naturalnie większym potencjałem od Polski, i przeważnie - większym potencjałem od innych państw Zachodu. Jednak nie oznacza to, iż Niemcy są w stanie narzucić Zachodowi swoją wolę. Wręcz przeciwnie -zachodnia Europa jest zdominowana przez duże państwa dysponujące wrodzonym potencjałem w wysokości 2/3 - 3/4  Niemieckiego - Włochy, Francja, Wlk. Brytania. Geograficzna konfiguracja tych państw sprawia, że mogą one łatwo, nawet w pojedynkę, zbalansować przewagi niemieckie, a w razie potrzeby zawiązać koalicję. Układ pozostaje w równowadze. Dlatego Niemcy nie mają łatwej możliwości ekspansji, poszerzania wpływów - w jakiejkolwiek formie. Zupełnie inaczej sprawa przedstawia się na wschodzie.

Tu państwa są mniejsze, dysponują mniejszym potencjałem - kilka luba nawet kilkanaście razy mniejszym, do tego mają zaległości w jego organizacji. W rezultacie Niemiecki interes narodowy dyktuje poszerzanie wpływów na wschodzie Europy i po jego opanowaniu użycia tak zdobytego potencjału do rozegrania Zachodu. W jaki sposób, przy użyciu, jakich narzędzi to nastąpi-jest zmienne, same cele zaś-nie;  ponieważ to jedyna dostępna opcja. Strategia ta została ochrzczona niegdyś mianem Mitteleuropy i w zależność od czasów przybiera formę aneksji, kolonizacji, budowy sojuszu, podboju, lub penetracji ekonomiczno-kulturowej. Czasem, by osiągnąć tą dominację na wschodzie Niemcy muszą taktycznie spacyfikować Zachód, by kupić sobie czas. Bez jednak zasobów wschodu są niezdolni do utrzymania zachodniej Europy pod swoją kontrolą.

Ten „plan gry” jednak nie ma szans realizacji, gdyż na jego drodze stoi zawsze Polska. To największe i przeważnie najlepiej zorganizowana państwo środkowo-wschodniej Europy. Jego potencjał jest przeważnie nieco bardziej niż o połowę mniejszy od potencjału niemieckiego (wynosi ok. 45%), jednak to wystarcza, by zablokować rozszerzanie się wpływów Berlina na wschodzie. Ta strategiczna blokada powoduje, iż Polska jest bramą-kluczem do wschodu Europy i realizowania niemieckiego planu Mitteleuropy.

Historycznie ten klincz powodował zatrzymanie niemieckiej ekspansji i stworzenie warunków do zmiany niemieckiej strategii - nie mogąc podporządkować sobie regionu z powodu oporu Polski, Niemcy musiały zmienić postępowanie, i zacząć traktować Polskę raczej jako partnera, lub przynajmniej tymczasowo równorzędnego przeciwnika. Tym bardziej, iż Polska, będąc największym państwem regionu, mogła pod wpływem niemieckiej ekspansji  łatwiej wchodzić w sojusze, porozumienia z mniejszymi jednostkami politycznymi, które w ten sposób również broniły się przed niemiecką dominacją. Historycznie zbliżenie między państwami naszego regionu następowało zawsze pod wpływem zewnętrznego, niemieckiego ciśnienia. Klasycznym przykładem jest sojusz Polsko-Litewski przeciwko Krzyżakom. Próby zaś podporządkowania mniejszych państw przez Niemcy nie przynosiły spodziewanych efektów strategicznych, za to wiązały cześć zasobów o strategicznym znaczeniu, blokując - a nie odblokowując - zdolności Niemiec (Czechy).

Na tym kończyłaby się kwestia polskiego interesu narodowego - polegałby on na zorganizowaniu się, stawianiu oporu Niemcom, i wykorzystanie tego zwycięstwa do wspólnego z Berlinem podziału stref wpływów lub ewentualnie stworzeniu bloku antyniemieckiego wymuszającego na Berlinie traktowanie Polski jako równorzędnego partnera. Typowa strategia słabszego.

Jednak powstanie państwa Rosyjskiego zmieniło ten układ. Na wschodzie bowiem wytworzona została państwowość, w której żywotnym interesie leży poszerzanie buforów terytorialnych, które mają za zadanie stworzenie bariery przestrzeni wokół swojego rdzenia kulturowo – przemysłowo – ludnościowego: przeduralowej „Rosji właściwej”. Z racji bowiem płaskiej geografii kraju, jest on wielce podatny na militarny podbój, zaś odcięcie od łatwego dostępu do mórz skazuje go na korzystanie z pośredników, umożliwiających otwarcie na światowy handel i technologie. Te dwie wrodzone słabości - zapóźnienie wywołane odcięciem geograficznym od rynków i brak granic naturalnych sprawiają, że Rosja musi tworzyć „granice” z swojej przestrzeni i w ten sposób zyskiwać dostęp do szlaków handlowych. Z jednej strony musi mieć kontakt z światem zewnętrznym poprzez granice lądową, a z drugiej ten świat musi trzymać na odległość.

Początkowo Rosja rozwiązywała te dwa problemy poprzez „zbieranie ziem ruskich”. W jego rezultacie państwo rosyjskie stało się dominujące pod względem surowego potencjału nad dowolnym państwem europejskim. Jest on jednak permanentnie gorzej zorganizowany, niekiedy wręcz zacofany właśnie ze względu na brak łatwych połączeń handlowych oraz ogromną, słabo zaludniona przestrzeń stanowiąca bufor strategiczny. Niemniej jednak surowa przewaga zasobów pozwala Rosji grać rolę wielkiego mocarstwa. Mocarstwo to zaś ma identyczny interes, co Niemcy - podporządkowanie sobie regionu E. Środkowo-Wschodniej. Wynika to właśnie z nieustannej potrzeby tworzenia buforów. O ile chodzi o ich budowę w Azji,  tam z racji niskiej gęstość zaludnienia oraz trudności w budowie cywilizacji (klimat) Rosja nie napotkała większego oporu tworząc ogromny „zderzak” geopolityczny i źródło zasobów. Jednak Rosja nigdy nie zabezpieczyła w sposób satysfakcjonujący granicy zachodniej. Tylko raz przejściowo to osiągnęła w czasach Układu Warszawskiego, gdyż wtedy oparła swoje granice o Karpaty oraz zbudowała sieć państw - satelit wokół tej granicy. W przypadku Rosji bezpośrednia kontrola nad otoczeniem jest więc niezbędna, by stworzyć „otulinę” wokół Rosji właściwej, oraz by zapewnić zasoby dla rozwoju „Rosji głębokiej” - zauralskiej, stanowiącej zapasowy ośrodek potencjału, który można użyć na wypadek upadku Rosji właściwej, oraz by wyciągnąć te terenu z nieustannej zapaści - bycia strategiczną „studnią bez dna”. Historycznie to właśnie głębia terytorialna pozwalała Rosji przetrwać ogromne niebezpieczeństwa. Do tego kontrola nad tym obszarem jest niezbędna.

Te historyczne zaszłości są jak najbardziej aktualne i dzisiaj.  Rosja nie tylko nadal myśli w tym paradygmacie, ale jest on jak najbardziej wciąż aktualny. Zagrożenie nadto nie musi być natury militarnej, ale również - gospodarczej. Paradoksalnie Rosja musi geograficznie oddalić się do rynków rozwiniętych by jej własny, niedorozwinięty i łaknący kapitału nie został łatwo zdominowany i wpięty w inne ośrodki potencjału, rozbijając w efekcie sztucznie stworzone państwo (gęstość zaludnienia, klimat oraz fakt posiadania ogromnej rzeszy ludność nierosyjskiej. Rosja jest de facto ostatnim państwem kolonialnym). Stworzenie państw buforowych , barier celnych itp. jest więc w interesie państwa rosyjskiego. Wtedy, bowiem może ono z bezpiecznie odległości dobrać partnera, który zgodzi się na jej warunki wejścia na jej rynki. Z odległości łatwiej też tym procesem sterować, bo ma niższą intensywność. Dzięki temu podejściu Rosja jest w stanie wytworzyć centrum gospodarczego „zasysania”, które lokalnie przeważa i pozwala krajom „bliskiej zagranicy” zejść w orbitę ekonomicznych wpływów Moskwy. W naturalnych warunkach te państwa odpłynęły do innych ośrodków gospodarczych.

Istnienie Rosji powoduje zmianę geopolitycznej kalkulacji Niemiec - od teraz Berlin ma potencjalnego sojusznika, z którym może współpracować, otaczając region zainteresowania i unieczynniając opór jakiegokolwiek państwa na tym terytorium. Obydwa kraje mają bowiem identyczny interes - podział Europy środkowo-wschodniej. Przy czym nie musza one się nawet w tej kwestii porozumieć-geopolityka sama sprawi, że ich działania będą się uzupełniać. Zaś gdy zabraknie terytoriów do podziału-zazwyczaj następuje konflikt (tak jak teraz). Polska nie jest w stanie w żaden sposób przeciwdziałać swoim potencjałem przeciwko połączonym biegunom niemieckiemu i rosyjskiemu i z podmiotu międzynarodowego zmienia się w przedmiot. Podobnie jak reszta państw rejonu. Jeśli państwa mniejsze, takie jak Litwa, Czechy, Słowacja połączyłyby siły z Polską, to i tak taki potencjał nie jest w stanie sprostać temu aliansowi, a rozdrobnienie polityczne sprawia, iż związek taki łatwo jest rozbić, rozgrywając partnerów przeciwko sobie, zwłaszcza, jeśli duo rosyjsko-niemieckie nie jest specjalnej agresywne w sposobie realizacji swoich interesów.

I tutaj właśnie wchodzi kwestia Ukrainy. Ukraina, podobnie jak reszta państw regionu, dzieli ten sam geopolityczny los, co one. Jednak jej zasoby, potencjał - są decydujące w rozgrywce o E.Środkowo-Wschodnią. Gdy kontrolę nad Ukrainą zyskałyby Niemcy, stałyby się one potężniejsze niż Rosja. I na odwrót-kontrola przez Rosje nad Ukrainą sprawia, że jest ona mocarstwem globalnym, potężniejszym od Niemiec i zdolną rzucać wyzwanie nawet koalicji europejskiej. Historycznie państwo Polskie zaś było w stanie odgrywać zasadniczą rolę w Europie i wygrywać z Rosją a nawet Turcją, ówczesnym supermocarstwem, właśnie dzięki dostępowi do Ukrainy. Gdy Ukraina od Polski odpadła - państwo znalazło się na równi pochyłej.

Tym samym i Warszawa i Kijów znajdują się w identycznej sytuacji, gdyż grozi im utrata podmiotowości. By zachować jak najwięcej swobody najlogiczniejszym wyjściem jest połączyć obydwa potencjały, które są mniej-więcej równe. Co prawda poprawnie zorganizowany potencjał ukraiński dałby efekt większej siły niż jest w stanie wytworzyć Polska, ale różnica ta nie byłaby zasadnicza – układ pozostawałby w równowadze (różnica wynosi ok. 14% na korzyść Ukrainy). Natomiast połączone potencjały Polski i Ukrainy są w stanie jednocześnie zatrzymać i Rosje i Niemcy, i sam ten akt powoduje wytworzenie nowego bieguna potęgi w regionie, który automatycznie ściągnie inne państwa dzielące ten sam geopolityczny los - o ile przedstawi im się dobrą ofertę.

Tym samym interes narodowy Polski leży w istnieniu niepodległej Ukrainy w możliwie nieokrojonym kształcie, gdyż dostęp do jej potencjału pozwala Warszawie na przeciwdziałania sojuszowi Rosyjsko-niemieckiemu, a w wersji minimum- zablokowanie jego efektywnej działalności. Sama zaś Ukraina jest zbyt mała, by być w stanie przeważyć Polskę. Jednocześnie gra na jej rozpad przynosi mniejsze zyski niż potencjalna współpraca tym bardziej, że im mniejsza Ukraina tym ma większe tendencje do ciążenia w stronę Niemiec - z dwóch powodów. Po pierwsze, Ukraina okrojona do zachodniej części gospodarczo ciąży do Zachodu, geograficznie do Niemiec. Po drugie, dlatego, ponieważ wtedy jej problemem staje się właśnie dominacja Polski, więc, aby ja zrównoważyć takie państwo poszuka jej rywala/wroga, jako protektora. Z racji zaś istotności Ukrainy dla Rosji niezależność Kijowa będzie oznaczać zawsze, że będzie on antyrosyjski dopóty, dopóki Rosja pozostanie państwem dużym, a Ukraina nie będzie sterowana z Moskwy (a tak było od rozpadu ZSRR aż do Majdanu z krótką i płytką przerwą na Juszczenkę).

Dlaczego Ukraina słaba nie jest w interesie Polski? Dlatego bo to ryzyko krótko i długoterminowe. Krótkoterminowe - ponieważ będąc państwem słabszym trudniej nam będzie wygrać rywalizacje o wpływy na Ukrainie wobec Rosji, Niemiec i innych zainteresowanych państw. Zyskają one więcej i nie zyskamy tyle, by to się opłaciło. Długoterminowe - ponieważ nie da się w nieskończoność kontrolować jakiegoś państwa czy narodu i budować trwałego bezpieczeństwo na jego ograniczaniu. Hoduje się w ten sposób element niestabilny i wywrotowy, który tylko zerka na alternatywnego protektora, by spróbować się wyswobodzić (vide obecnie układ Polska-Niemcy). Paradoksalnie więc stanem lepszym jest Ukraina stabilna i rozwinięta, gdyż wtedy dysponuje ona większym poczuciem bezpieczeństwa, jest bardziej przewidywalna, a geopolitycznie będzie ciążyć do basenu Morza Czarnego (Polska do Bałtyku).

Oczywiście z racji istnienia równowagi miedzy Polską a Ukrainą nie wychodzi automatycznie, że nie ma innej możliwości anieli sojusz. Fakt, że oba państwa mają podobne możliwości, choć położone w różnych sektorach, również powoduje, że w momencie braku zewnętrznych wpływów (np. Rosja się rozpada, Niemcy przeżywają kryzys gospodarczy) stają się rywalami do dominacji nad regionem. Niemniej jednak wciąż taki układ jest dla Polski bezpieczniejszy, gdyż łatwiej jest przeciwdziałać krajowi o podobnej wadze, aniżeli takiemu, który jest kilkakrotnie potężniejszy. Jednak dopóty, dopóki istnieć będzie strategiczne imadło Niemiecko-Rosyjskie, (co oznacza - dopóki te państwa będą istnieć w podobnym geopolitycznym kształcie), dopóty silniejsze będą tendencje do współpracy aniżeli konfliktu. Jeśli do takiej współpracy nie dojdzie będzie to spowodowane albo wpływem zewnętrznym albo zwycięstwem polityki nieracjonalnej, nie opartej na interesie narodowym.

Istnieje jednak jeden przypadek, gdy taka polityka nie leży w interesie Polski. Wtedy, gdy ma się przesłanki iż Ukraina byłaby znacznie silniejsza od Polski - podobnie do skali dysproporcji jaka istnieje między Warszawą a Berlinem. Wtedy wzmacnianie Ukrainy może okazać się błędem strategicznym. W obecnych jednak warunkach taka perspektywa wydaje się mało realna. Jeśli jednak by do niej doszło, naturalnym sojusznikiem Polski wtedy jest Rosja. Historycznie jednak nigdy takiej dysproporcji nie było.

Polska więc nie powinna grać na rozpad Ukrainy, ale powinna jednocześnie być na niego przygotowana, by przeciwdziałać zagrożeniom z tym związanym i wykorzystać szanse, jakie ono przedstawia. Należy sobie jednak uświadomić, że nie jest to stan idealny, za to może się okazać, że to będzie stan jedyny, z którym będzie trzeba się pogodzić.

 

Sulfur

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka